Strona dla dziecka

Przyznam że do stworzenia tego projektu zainspirowało mnie życie. A dokładniej, moja niechęć do „wywnętrzania się” na mediach społecznościowych. 

To piszę ja, która od lat doradzam klientom, jak te media prowadzić 😉
W celach biznesowych to co innego…
Ale żeby swoje dzieci i swoje osobiste sprawy tam upubliczniać… co to, to nie.
Moje dzieci mają prawo do ochrony swojego wizerunku, a moim obowiązkiem jest tego prawa strzec. Nie chcę aby zdjęcia dzieci fruwały gdzieś po czeluściach internetu i trafiały do niewłaściwych osób.

Jednak czasy są takie, że papierowe albumy ze zdjęciami powoli ustępują miejsca elektronicznym galeriom. Tylko papierowe albumy były jakieś takie bardziej uporządkowane. Cyfrowe zdjęcia to na ogół chaos w telefonie, na dysku, na komputerze. Są tacy ludzie (i tu szacun) co nawet foldery potworzyli aby ten bajzel uporządkować. Ja też próbowałam, tylko wyszło niepraktycznie.
Ostatecznie, postanowiłam zrobić stronę (bo to umiem najlepiej) na której te zdjęcia uporządkuję a na dodatek dopiszę im historie. Blogasek się nie sprawdził, bo jest zbyt ograniczony. Na stronie porządkuję nasze historie w sposób dowolny, dodając te same zdjęcia do różnych opowieści. Mogę też przeszukiwać moje zasoby, w różny sposób. Na dodatek, daję dostęp tylko tym osobom, którym te zdjęcia chcę pokazać.
Zaczęłam też pisać pamiętnik dla moich córek.
Są jeszcze na tyle młode, że nie zrozumieją tego wszystkiego, co chciałabym im przekazać. Jednak teraz napiszę (póki jeszcze pamięć nie zawodzi 😉 ) i za jakiś czas im pokażę.

Poniżej fragment mojej opowieści ze strony dla moich córek:

„Niedawno przypomniałam sobie dzień, kiedy wraz z mężem, przywieźliśmy Natalkę po urodzeniu do domu ze szpitala. To była połowa października, ale spadł już śnieg. Było ciemne popołudnie, kiedy dotarliśmy do domu. Mąż postawił nosidełko z maleństwem na środku salonu. Ja usiadłam na kanapie i ogarnęło mnie  ciepło naszego mieszkania, taki spokój i cisza. Natalka spała. Bałam się ją wyjąć, aby jej nie obudzić. Patrzyłam na jej maleńką buzię i poczułam że są święta. Może to śnieg za oknem. Może miłość i ciepło wypełniające pokój spowodowały ten uroczysty nastrój. W żadne święta nie czułam się tak świątecznie jak tego dnia.Ten dzień zapoczątkował najbardziej magiczny czas, w moim życiu. Nazwałam go Świętami Natalki Narodzenia. (…)”